top of page

Ludzie dla Narodu Koni

"My Ludy Ziemi Wracamy po Was .... "

JEŚLI WIDZISZ TU SWOJEGO PRZYJACIELA! KOGOŚ KOMU MOŻESZ DAĆ DOM -
napisz do mnie:  basnieludowziemi@gmail.com

Oto Konie od Pana Bogdan...   - to Handlarz od którego pochodzą wszystkie Konie które Wspólnym poruszeniem uratowaliśmy od wywozu na rzeź tego lata.
Te ktorych zdjecia tu widzicie..(poniżej przedstawiam je wszystkie szczegółowo)  zostały tam - mają czas tak dlugo jak jest trawa.  Potem wszystkie pojadą transportem w jedną stronę...
To w wiekszosci końskie dzieciaki - tak jak Gwiazdka, która przyjechała w Bory Tucholskie. Większość z nich,  to zimnokrwiste silne wspaniałe konie!  Poczułam żeby je pokazać... Kiedy raz spojrzymy komuś w oczy, pojawia się relacja.. To jest coś co moge dla nich zrobić. Tak opowieść tka się dalej... Tym bardziej że to ostatnie Konie pana Bogdana. A co by było gdyby one wszystkie znalazły swoich ludzi przyjaciół.. bezpieczne domy.. Marzę na głos!  To załamałoby symoblicznie wielki wzór. Być może ostatnie konie wielkiego Handlarza, zamiast na rzeź, ostatnim trasportem trafią do Ludzi, przełamując wzrór. Z tych wzorów tka się pojawiający swiat. Może to nowy wzór dla relacji:  niechciane konie - handlarz -ludzie. 

Oto one.. być może ktoś rozpozna w nich swojego przyjaciela! Może na waszych łąkach jest miejsce dla kogoś z tych Koni! Ja mogę wesprzeć, przekazać wszystko czego nauczyłam się w te tygodnie, o tym jak tego dokonąć, co jest potrzebne... szlak przetarty... 

Wspaniała fotografka
Liv Zielińska stawiła się do tej misji. Pan Bogdan wpuścił ją na swoj teren, i tak powstały te fotografie!  (Wielka wdzięczność dla ciebie Liv!!!!!)  Imiona nadała im moja córka Nima. Bo to są bezimienne Konie...

Ich spojrzenia są smutne, bo one wiedzą gdzie są!  Konie ktore przyjechały do nas odzyskały gwiazdy w oczach wręcz od razu...jak za dotknieciem promienia Miłości! I ja widzę te wszystkie Konie w ich majestacie! I tego im życzę! 

prosze o kontakt emailowo:
basnieludowziemi@gmail.com
w temacie "Konie które Czekają"

podaję ceny tak jak pan Bogdan podał 
jeśli znajdą się dobre domy dla nich,  
powiedział że wszystko do negocjacji
*i jeśli by więcej koni ktoś wziął to też do negocjacji większej
*przy zimnokrwistych pisze "ok" bo cena to 15 zl za kilogram
a ja nie mam oka do oszacowania ich wagi.. okolo 500kg
*do tego dochodzi jeszcze transport konia... ceny taksi końskiego sa różne.. 

SŁUŻĘ WSZELKĄ WIEDZĄ, KOTNATKAMI, OGóLNIE PROCEDURA JEST PROSTA :) 
POMOGĘ ZAŁOŻYC TOBIE ZRZUTKĘ I JĄ UDOSTĘPNIE NA SWOICH PORTALACH! 

 

Leo - Wałach Ślązak - 6 lat niezmiernie przyjazny !!! kuleje od momentu gdy zjdęte zostały podkowy - chodził pod siodłem i w zaprzegu w górach nad Morskim Okiem  - przyjechał z Białki  - to jest koń tak świadomy, tak ciekawy!   cena wywoławcza - 10 tysięcy 

DSC_4752.jpg

ma już dom                        

Orion - wałaszek 1 rok 4 miesiące - ok. 8.5 tyś

DSC_4878.jpg

Kora - Klaczka z Gwiazdą ok. 8.5  tyś

Nila, Izabelowata Klacz - ojciez z rasy sztumskiej ok. 7.5 tyś

Szolban, Koń z Gwiazdką  ok  7.5 tyś

Rajli, Klaczka Konia Polskiego -  hucułka - ochwat - 2 tysiące - potrzebuje opieki dobrego kowala

ma już dom                        

Nadia, Klacz 1 rok i 4 miesiące  ok 8 tyś

Sawa - wałach - one jest jakiejś rasy ale pan Bogdan nie pamieta jakiej "hussak"powiedział - EDIT: już wiemy KŁUSAK!!! 6 tysięcy

Hania - kucynka 5 tysiecy , ochwat - porzebuje opieki dobrego kowala

Chennaj - Wałach z Jasnymi Tyłami ok.8 tysiecy

Fergus - Srokaty Ogier - 3 LATA. BARDZO TOWARZYSKI I LAGODNY - "pan Bogda mówi - tylko jeszcze powienien zacząć mówić" bo jest tak kontaktowy - POLSKI ZIMNOKRWISTY Z OKOLIC RADOMIA - 18 tysiecy 

Winnie - 3 lata klaczka - Polski Koń Sportowy  4 tysiące

Namari -  Klaczka z Wadą Postawy 3 tysiące

Feniks - Wałaszek ok 8.5 tyś

DSC_4951.jpg

Ang - Wałaszek z Plamką 1rok 3 miesiące ok. 8 tyś


Jest tyle koni których losu nikt nie zna, po które nikt nie wychodzi...  niektórych już nie ma. Powidziałam im że opowiem ich historię, i że my  Ludzie Ziemi wracamy po nie...

Oto jest opowieść tych bezimiennych... 
To historia o której ja sama jeszcze niedawno nie znałam.
Przez setki lat rola konia przede wszystkim miała charakter służebny, a nie przyjaciela. Ale my ludzie niesiemy w sobie pierwotną miłość do koni. Coś w nas pamięta o prastarej więzi, która nas łączy. Gdy jednak z tej tęsknoty jesteśmy spragnieni obecności koni, gdy nasze dzieci o to proszą, możliwości jakie powszechnie  są nam dostępne - opierają się na użytkowaniu koni, a nie na rozwijaniu głebszej przyjaźni. Nie zadajemy również pytań,  co dzieje się z końmi, które już nie mogą pracować pod siodłem w szkółkach jeździeckich, na rajdach konnych, gdy nie mogą ciągnąć bryczek, brać udziału w skokach przez przeszkody, w wyścigach, lub innych zawodach - bo doznały kontuzji, lub są chore z przepracowania, i z nadużyć. Nie wnikamy, co dzieje się  z tymi pięknymi zwierzetami, gdy stają się bezużyteczne, lub gdy nie mogą na siebie więcej zarabiać, gdy koszt leczenia, lub koszt uśpiewania i potem utylizacji, cierpiącego zwierzecia jest zbyt duży.  Tylko nieliczni wiedzą o  powszechnym rozwiązaniu.

Ja też nie zadawałam pytań, bo nawet nie wyobrażałam sobie, że w naszym świecie los koni może mieć tak okrutne oblicze. Gdy zajrzałam głebiej odkryłam brutalną rzeczywistość. 
Te oddane człowiekowi konie, gdy nie są w stanie służyć już dłużej, są wystawiane na sprzedaż i skupytwane przez handlarzy. To sprawnie zorganizowany rynek. Handlarze mają często konkretne umowy z ubojniami na ilość koni jaką mają dostarczyć tygodniowo.  Gdy trafiają do handlarza, to przystanek z biletem w jedną stronę - od tej pory ich wartość liczy się już tylko w cenie za kilogram koniny.  Są więc tuczone, czasem stojąc miesiącami uwiązane w małych, okratowanych, brudnych boksach i chlewach. Nie mają opieki weterynaryjnej, a często są bite i traktowane brutalnie, bo stanowią już tylko przedmiot handlowy. Potem są ładowane do cieżarówek gospodarczych – młode konie, staruszki,  kaleki, źrebne klacze, źrebaki. Wszystkie są przerażone,  a poziom stresu i cierpienia jakiego doznają jest nieobliczalny.  Jeśli jadą zagranice, podróż może trwać nawet kilka dni, nim docierają do rzeźni. Tu regularnie dochodzi do znęcania się nad nimi przez pracowników. Oblicze tego ostatniego etapu porównam bez zawahania do piekła na ziemi.

Do ubojni w samej Polsce każdego roku trafia około 20 tysięcy koni, ale jeszcze wiecej wywożonych jest transportami do krajów europejskich, przede wszystkim do Włoch i Francji. Polska jest głownym eksporterem żywych koni na zapotrzebowania światowego rynku mięsa końskiego. W naszym kraju konie są uważane za zwierzęta gospodarczo/ rzeźne  - zarówno te hodowane masowo na mięso, jak i konie wierzchowe. I jakoże nie posiadają statutu zwierząt towarzyszących - nie podlegają jakiejkolwiek ochronie. 

Ślązak....
 

bottom of page